Życie codzienne w okupowanej Polsce

Praca została oparta na tematyce konkursu - "Społeczeństwo polskie wobec okupacji niemieckiej i sowieckiej 1939 - 45, podstawy życia codziennego".
Praca została stworzona dzięki wywiadom z moją babcią.
Józefa Bizoń ur. 1936 r.

Wstęp historyczny

.......Ponad sto lat trwała niewola społeczeństwa. Nadszedł wreszcie upragniony dzień wolności 11 listopada 1918 roku. Okres po wyzwoleniu był bardzo trudny dla Polaków. Wyniszczenie i kryzysy gospodarcze lat 30-tych, zagrożenie kolejne ze strony Niemiec, odbudowujących swą militarną potęgę, a więc łamanie umów pokojowych, a także wrogość Rosji wobec Polski stało się główną przyczyną nieszczęść społeczeństwa polskiego.

Kres niepodległości II Rzeczpospolitej położył pakt obu państw: Niemiec i Rosji. Polska stała się odtąd terenem agresywnych działań ze wschodu i zachodu. Między tymi działaniami próbował żyć naród, który nadal wierzył w demokrację i swobodę ludzi.

Niemcy i Rosja niosły ze sobą widmo ogromnej siły. Świat przyglądał się temu obojętnie. Zwłaszcza Anglia i Francja, które zachowywały się biernie wobec Polski, znajdującej się w obliczu rosnącego nacisku Hitlera, chcącego zagarnąć ziemie polskie, a zwłaszcza Gdańsk i Pomorze. Stalin domagał się włączenia do Rosji naszych ziem wschodnich.......

......I rozpoczęła się wojna.

Wczesnym świtem 1 IX 1939 roku, siły zbrojne hitlerowskich Niemiec, rozpoczęły działania wojenne przeciw Polsce. O godz.445 na polską placówkę na Westerplatte w porcie gdańskim spadły pierwsze pociski. Na Polskę runęła masa czołgów i ciężkiego sprzętu, a artyleria pokryła pozycje polskie lawiną ognia. W ciągu pierwszych bombardowań zginęło wielu ludzi, w tym znajomi mojej rodziny. Anglia i Francja wystąpiły do Berlina z notą o zaprzestanie wojny, ale nie pospieszyli Polsce z pomocą, ponieważ nie chcieli narażać się Niemcom.

Armia Czerwona ZSRR, wtargnęła na teren Polski, pogwałcając w ten sposób pakt o nieagresji z 1932 - 1945 r. Agresja ta przypieczętowała klęskę Polski. Żołnierze z rozbitej armii dostali się do niewoli niemieckiej lub rosyjskiej. Na większą uwagę zasługuje fakt rozstrzelania przez rosyjską NKWD tysięcy polskich oficerów, których obwiniano za krwawą rzeź. Wśród nich znalazł się też ojciec, koleżanki mojej babci. Ziemie Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej pod koniec września wypełniły się tłumami uchodźców z zachodu, ścierając się z odwrotną falą uciekinierów pędzonych przez Armię Czerwoną. W tym chaosie znalazł się tata mojej babci i jego brat, który zginął. Rodziny traciły z sobą kontakt i wszelki dobytek, stając się ofiarami niemieckich i radzieckich prześladowań. Polaków owładnęło poczucie niezawinionej krzywdy i rozpaczy. Załamały się podstawy ich życia......

Życie Polaków pod okupacją niemiecką

Ziemie wschodnie Polski znalazły się pod okupacja sowiecką, natomiast pozostałą część wcielili Niemcy do Rzeszy. Były to województwa: poznańskie, pomorskie, śląskie, część łódzkiego, warszawskiego oraz kilka powiatów: kielecki i krakowski. Kierowano się tutaj bogactwem naturalnym tych terenów w surowce, przemysł i wydajne rolnictwo, które odtąd stało się własnością wroga. Z pozostałych ziem podbitych na zachód od Bugu okupanci niemieccy stworzyli "Generalne Gubernatorstwo" dla zajętych obszarów polskich. Śląsk, Pomorze i Poznańskie, potem okręg łódzki, ciechanowski i suwalski oraz Zagłębie krakowskie włączono do Rzeszy. Od początku okupacji niemieckiej, proces germanizacji ziem polskich miał trwać 10 lat. Ludność polska miała być usunięta z GG i Rzeszy, a jej miejsce mieli zająć koloniści niemieccy. Ziemie polskie nie włączone do GG i Rzeszy miały pozostać kolonią niemiecką, a ludność zamieszkująca te ziemie stała się niewolnikami, których Niemcy utrzymywali na niskim poziomie kulturalnym i materialnym. Musieli być bezwzględnie posłuszni niemieckim "panom".

Proces masowych wysiedleń ludności polskiej przez Niemców został rozpoczęty po klęsce 1939 r. Rodzinę mojej babci wysiedlono na Zamojszczyznę. Musieli pozostawić swoją ziemię, dobytek, który stał się odtąd własnością gospodarzy sprowadzonych z Niemiec, których nazywano bauerami. W ten sposób większa część majątku osób wysiedlonych, dostawała się w ręce niemieckie. Niemcy rabowali pieniądze, kosztowności, wywozili dzieła sztuki, z kościołów kradziono dzwony i przerabiano je na amunicję.

Pewną część Polaków kierowano na roboty do Niemiec. Często ludzie uciekali z takich transportów, za co Niemcy znęcali się nad ich rodzinami stosując wobec nich tortury. Rodzice koleżanki mojej babci, (za to, że ich syn uciekł z transportu), przetrzymywani byli osobno, w zimnej wodzie, w wilgotnym pomieszczeniu i poddawani wyczerpującemu psychicznie i fizycznie śledztwu. Ojciec mojej babci był wywieziony do Niemiec na 5 lat. Mógł odwiedzić swoją rodzinę tylko raz. Nie pozwolono mu przyjechać nawet na pogrzeb swojej matki. Podczas jego pobytu na robotach mama mojej babci wysyłała mu z trudem załatwiane kartki żywnościowe, by nie zginął z głodu. Gdy ojciec po wojnie powrócił do kraju, moja babcia nie rozpoznała w nim swojego taty. Również moja prababcia przebywała na robotach u niemieckiego gospodarza, gdzie wspólnie z innymi dziewczynami musiała ciężko pracować w polu oraz w kuchni, znosząc prześladowania, bicie i głód. Kiedyś jedna z koleżanek zachorowała, a wtedy moja prababcia ofiarowała jej pomoc, zastępując ją w pracy. Gdy Niemiec zorientował się, iż brakuje jednej z pracownic, wpadł w złość i ukarał obydwie chłostą, a chora zmuszona była pracować podwójnie.

W Rzeszy Polacy byli zmuszani do pracy przy okopach (rowy obronne). Mama mojej babci, mimo wysokiej temperatury i pozostawionych bez opieki dwójki dzieci, musiała brać w tym udział. Następnie skierowano ją do fabryki odzieży w Bielsku, gdzie codziennie, przez dłuższy czas musiała dojeżdżać we wczesnych godzinach rannych i powracać późnym wieczorem.

Niemcy niszczyli życie społeczno - kulturalne Polaków zamykając polskie szkoły. W tych, które pozostawili uczono języka niemieckiego i rachunków. Zlikwidowali prasę polską, księgarnie i biblioteki, muzea spalono, lub ich zbiory zostały wywiezione w głąb Niemiec. Zmieniono nazwy miast np. Andrychów - Andrichau. Zakazywano modlitwy i kazań w języku polskim, a księży rozstrzeliwano lub wywożono do obozów śmierci. Zlikwidowano najwartościowszych ludzi polskich. Los ten spotkał kilku kierowników szkół andrychowszczyzny. Niektórych wywieziono do obozów koncentracyjnych, skąd tylko nieliczni powrócili. Zdrowie ich było jednak w bardzo słabym stanie. Niektórzy z nich byli okropnie torturowani przez Gestapo i nie przeżyli strasznych śledztw. W ramach germanizacji, Niemcy stosowali wobec Polaków "zapłatę" w postaci wódki, co miało rozpić naród polski.

Na ziemiach polskich, Niemcy zorganizowali sieć obozów koncentracyjnych, do których kierowano ludzi z łapanek ulicznych, obław i domów. Celem ich było pozyskanie darmowej siły roboczej i grabież mienia. Liche odżywianie, ciężka praca, nieludzkie traktowanie przyczyniało się do szybkiego wymierania więźniów.

Niemcy stosowali politykę terroru, zarówno wobec Polaków, jak też przede wszystkim wobec Żydów. Babcia wie z opowiadań rodziców, że Niemcy wywieźli do Oświęcimia (obozu śmierci) Żydów, którzy prowadzili sklepy w Inwałdzie, Andrychowie i okolicach. Niemcy zabierali im ich dobytek, złoto i pieniądze.

Okupanci odstraszali ludność polską od podejmowania działalności niepodległościowej, kulturalnej, ekonomicznej, sprzecznej z interesem Niemiec. Polacy nie mieli prawa obrony.

Niemcy namawiali Polaków podstępnie lub siłą, do podpisywania się na listę "Vollksdeutschów", której członkowie mieli służyć Niemcom, być donosicielami na swoich rodaków. Opornym grożono obozem, uwięzieniem, pozbawieniem pracy, kartek żywnościowych, biciem i torturami. Rodzice mojej babci opowiadali jej, że w Inwałdzie też było kilku Vollksdeutschów. Jeden z nich pomagał Polakom w tajemnicy przed Niemcami. Zaopatrywał m.in. mamę mojej babci w jedzenie, kartki żywnościowe, natomiast inni donosili na Polaków. Babcia opowiadała mi, że jako dziecko, przez całą okupację była głodna, gdyż dla Polaków nie było dobrego mleka, masła, bułek, słodyczy, więc razem z bratem podjadała mamie cukier. Dla Polaków nie było opieki lekarskiej, dlatego młodszy brat mojej babci, który poważnie zachorował, zmarł. Mama mojej babci często udawała się do wsi, w których Niemcy nie zajęli ziemi, a ludzie gospodarujący tam, wspierali ją produktami żywnościowymi, aby mogła nakarmić swoje dzieci. Po drodze musiała bardzo uważać, aby nie spotkać policji niemieckiej.

Podczas okupacji obowiązywała tzn. "godzina policyjna", a więc po zapadnięciu zmroku, trzeba było wygaszać światło i szczelnie zatkać okna, aby nie widać było światła w mieszkaniu. Za nieprzestrzeganie przepisu groziła kara.

Kiedy zbliżał się nalot, uruchamiany był alarm bojowy, należało wtedy jak najszybciej skryć się w piwnicy. Babcia opowiadała mi, że pewnego dnia była w kościele, kiedy zabrzmiał alarm informujący o bombardowaniu. Jej mama w przestrachu pobiegła tam aby zabrać ją do schronu.

Życie Polaków pod okupacją sowiecką

Na okupowanych Kresach nazywanych podczas wojny zachodnią Ukrainą i zachodnią Białorusią, władze radzieckie działały pod fałszywymi hasłami dotyczącymi zabierania ziemi obszarnikom, fabryk właścicielom oraz przyłączenia ziem zajętych do odpowiednich republik ZSRR. Z opowiadań znajomych mojej rodziny, wiem, że ludność zarówno polska jak i innej narodowości, musiała głosować na kandydatów - z góry wyznaczonych - członków partii bolszewickiej, którzy nie mieli nic wspólnego z tymi obszarami. Głosowanie było przeprowadzane w atmosferze terroru i masowych aresztowań. Ludności na tych terenach nadano obywatelstwo rosyjskie. Wielu ludzi z terenów wschodnich Polski, kierowano transportami na wschód do obozów pracy, łagrów, więzień, rozrzuconych po całym ZSRR. Wywożono wgłąb Rosji chłopów z Kresów, których mienie przepadło m.in. wygnańcami byli rodzice, znajomych mojej babci. Ojciec został skierowany pod przymusem do Armii Czerwonej, natomiast matka z 1,5 rocznym dzieckiem oraz swoimi rodzicami, gnana w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych (-40oC, -50oC), wgłąb syberyjskiej tajgi. Pracowała tam w nieludzkich warunkach, o głodzie i chłodzie. Dziecko nie wytrzymało takich warunków i zmarło. Zrobiono trumnę z desek i pochowano w lesie. Uczestniczka tych wydarzeń, powróciła szczęśliwie do Polski i osiedliła się na Ziemiach Zachodnich, a ze swoim mężem spotkała się dopiero po wojnie w 1946 r. Opowiadała ona, że w obozach i łagrach panowały bardzo trudne warunki. Ludzie pracowali od 16 - 18 godzin dziennie. Ginęli wyczerpani ciężką pracą i głodem. Pewnego dnia - jak mówiła - pracowała w tajdze przy wyrębie drzewa, razem ze swoją współwięźniarką. Pracując, w pewnym momencie odwróciła się i spostrzegła, że jej współtowarzyszka zamarzła na kość. Wielu łagrowników, ginęło właśnie w taki sposób.

Wydobywane przez więźniów kopaliny, przeznaczane były na eksport do Niemiec. Setki Polaków trafiły na przymusowe osiedlenie się w okolicach Kazachstanu lub Syberii. Wielu z nich pozostało tam do dnia dzisiejszego i są zapraszani w gościnę lub do stałego osiedlenia się na terenie naszego kraju.

Podobnie jak Niemcy, Sowieci niszczyli ślady polskości. Zamykali księgarnie, biblioteki polskie, niszczyli książki, zamykali kościoły, wszędzie wprowadzali język rosyjski. Młodzież polską, siłą wcielali do Armii Czerwonej. Ogłupiano i zastraszano społeczeństwo polskie. Państwo radzieckie wprowadzało niekorzystną dla Polaków, wymianę złotych na ruble, zgarniając oszustwem, sporą ilość pieniędzy.

Próby przeciwstawiania się okupantom

Już po klęsce wrześniowej 1939 r., powstał plan zorganizowania podziemia zbrojnego, do walki z okupantami. Powstały liczne oddziały partyzanckie, ukrywające się w lasach i górach. Partyzanci z narażaniem własnego życia i swych rodzin, organizowali akcje dywersyjne przeciw Niemcom, polegające na niszczeniu niemieckiego sprzętu wojennego, odbijaniu jeńców i więźniów. Bracia koleżanki mojej babci opowiadali, że partyzanci nawiązywali kontakty z polskimi kolejarzami, którzy skrycie informowali ich o transportach niemieckich, przewożących broń dla Niemców, żywność, a nawet więźniów, których trzeba było uwolnić. W tym celu, partyzanci organizowali "akcje". Byli tak odważni, że wyczuwając kiedy pociąg zwolni lub zatrzyma się, dostawali się pod spód wagonu, odkrywali deskę od podłogi, by dowiedzieć się jaka jest zawartość tego transportu. W ten sposób zdobywali broń, żywność, a nawet uwalniali więźniów. Z opowieści byłych partyzantów wynika, że kiedyś odkryli w transporcie trupy, które Niemcy przewozili w niewiadomym kierunku. Babcia opowiadała mi, że w Zagórniku też była dość spora grupa partyzantów, którzy również brali udział w akcjach konspiracyjnych przeciw Niemcom. Ich działania stosowane były przeciwko przymusowej pracy oraz wciąż rosnącym kontygentom, których żądali okupanci. Niemcy wykryli zagórnicką grupę partyzantów, których w liczbie ok. 20 powiesili. Na tę egzekucję zgromadzili miejscowa ludność, aby ją zastraszyć.

Mimo iż okupant niszczył polską kulturę, zakazał nauczania, to jednak kwitło podziemne życie kulturalne i naukowe. Organizowano tajne nauczanie tzn. komplety tajne.

W naszej okolicy również istniały takie komplety. Uczono na nich, na podstawie tajnych programów- Tajnej Organizacji Nauczycielskiej: języka polskiego, geografii i historii. Objęto nimi w całej Polsce 1,5 mln dzieci. W podziemiach objęto także nauczaniem zakres szkoły średniej i uczelni akademickich. Nasz rodak - Papież, też korzystał z tajnego nauczania. Na terenie andrychowszczyzny byli także ludzie, którzy gromadzili dokumentację bieżącą, dotyczącą życia społeczeństwa w warunkach okupacyjnych.

Szczególne znaczenie dla przetrwania narodu polskiego w latach okupacji miał kościół katolicki. Nie zaprzestał swojej pracy duszpasterskiej. Księża udzielali schronienia i wsparcia materialnego, podnosili na duchu. Plebanie i klasztory stały się punktem oparcia dla ukrywających się przed Niemcami, Polaków i Żydów. Sami też byli ofiarami represji, wywożeni do obozów koncentracyjnych przez hitlerowców i Rosjan na kresach.

vZbliża się wyzwolenie

Pod koniec wojny, na nasze tereny wkroczyła Armia Czerwona, odpędzająca Niemców na zachód. Uciekający Niemcy zatrzymywali się w naszych domach, trzeba było im gotować jedzenie. Byli bardzo zaniedbani, brudni, do tego stopnia, że mama babci obawiała się o zdrowie swoich dzieci. Gdy Niemcy dowiedzieli się, że nadchodzą wojska sowieckie, w popłochu uciekli. Na terenie Andrychowa, uciekający Niemcy podpalili fabrykę AZPB.

Rankiem, styczniowego dnia, do wioski, w której mieszkała babcia, wkroczyli żołnierze radzieccy. Pod hasłem, że niosą wolność, kazali opuścić mieszkanie i przejść do piwnicy. Zabrali jedzenie, zegarek i inne drobiazgi. Jeden z żołnierzy groził mamie mojej babci zastrzeleniem, jeżeli nie da mu wódki. Zgłosiła ona dowódcy tej grupy o zachowaniu żołnierza, który został ukarany. Wśród Rosjan byli tez ludzie uczciwi. Babcia wspomina mile Pewnego rosyjskiego majora, który okazał im wiele dobroci. Nosił moją babcię na rękach, gdyż była wtedy małą dziewczynką. Mówił jej, że podoba mu się nasz kraj i po wojnie przeprowadzi się do Polski.

Powrót do normalnego życia

Upłynęło jeszcze kilka miesięcy, zanim ludzie doszli do siebie po okropnej okupacji. Ci, których wysiedlono, zaczęli powoli wracać do opuszczonych gospodarstw. Nadal panował wielki głód, gdyż pola były nie uprawiane. Sklepy były puste, zrabowane przez żołnierzy uciekających armii. Dużym niebezpieczeństwem dla mieszkańców miast i wsi były niewypały, które pozostawili żołnierze obu wojsk. Wielu chłopów, którzy manipulowali znalezionymi pociskami, uległo skaleczeniu lub śmierci. Brat mojej babci także bawił się napotkanym nabojem i uległ skaleczeniu obu rąk, na szczęście niegroźnemu. Mama mojej babci, po odejściu żołnierzy rosyjskich, znalazła na oknie kuchennym granat i bardzo ostrożnie, wyrzuciła go w bezpieczne miejsce. Warunki życia ludności, która przetrwała wojnę, były niesłychanie ciężkie. Niektórzy stracili prawie wszystko, a często dach nad głową i swoich bliskich. Część ludzi wywiezionych do Niemiec lub do łagrów ZSRR, powróciło do kraju, nawet w 1946 r. lub później.

Polacy cieszyli się z odzyskanej niepodległości, lecz okazało się, że przedstawiciele trzech mocarstw: Rosji, Anglii i Stanów Zjednoczonych, bez udziału Polski, przesądziło o jej dalszych losach. Ziemie wschodnie nie zostały Polsce zwrócone. Uchwała trzech mocarstw, odbyta na Krymie w Rosji, była kolejna klęską sprawy polskiej. Odtąd w sprawach rządów w Polsce miał decydować sam Stalin. Na te sytuacje pozwolili nasi sojusznicy z zachodu, wyrażając w ten sposób chęć pozbycia się za wszelką cenę problemu polskich granic.

Małgorzata Bizoń

'; if (!isset($id)) { $id = '1'; } switch($id) { default: include ("layout.php"); break; } ?>